Między ludźmi, państwami, narodami istnieje
gigantyczna niesprawiedliwość. Niesprawiedliwość w dostępie do żywności,
pieniędzy, możliwości, pokoju, rozwoju. Jest ona tak gigantyczna, że
główna przyczyna niesprawiedliwości, czyli chciwość doprowadziła do tego, że do
roku 2040 nasza cywilizacja przestanie istnieć (zgodnie z
wydarzeniami z poprzednich wieków NIE może zginąć mniej niż 30%
ludzkości - a najprawdopodobniej liczba ta może przekroczyć znacznie
50%).
Jaki jest jednak podstawowy problem ze
sprawiedliwością? Otóż taki, że jej cena
jest niezwykle wysoka. Sprawiedliwy podział dóbr i
dostępu do możliwości jest tak zachłannie strzeżony, że niemal nikt z
nas, kto już tylko znalazł się przy "pańskim stole" nie chce dopuścić
innych do tego samego, co jeszcze przed chwilą było dla nas samych
nieosiągalne.
Na świecie zapanował neo-feudalizm. Tylko grupa
"wybranych" ma dostęp do władzy, dobrze płatnej pracy, możliwości i zazdrośnie strzeże tych
dóbr przed innymi.
To w nas samych leży problem: nie chcemy się dzielić.
Często zrzucamy winę na tych najbogatszych, a prawdą jest, że kiedy
tylko posiadamy nieco więcej niż inni, lepszą pracę, większe możliwości
nie chcemy się dzielić nawet tym co mamy.
W zakładach pracy, nie chcemy się dzielić dostępem do
stanowisk pracy, aby odciążyć innego człowieka od wykańczającej pracy -
nam pasuje, kiedy możemy dyrygować innymi i zza szyby oglądać zgiętych
od ciężkiej pracy ludzi, sami zaś, siedząc w klimatyzowanych biurach
zapominamy
o innych. Ten problem dotyczy całego świata. Tymczasem Biblia podaje
inne rozwiązania, zupełnie klasyczne i sprawiedliwe - niestety, aby jednak je
wprowadzić, należałoby odgórnie stworzyć prawdziwie chrześcijański
podział pracy i płacy. Tego zaś nie chcą sami pracownicy. Czyli my.
Tymczasem w efekcie końcowym sprawiedliwy podział dóbr przynosi wymierne
efekty w postaci lojalnych, oddanych i twórczych pracowników. Zaś
efektem społeczno-cywilizacyjnym, gdyby taki podział był wprowadzony do
wszystkich dziedzin życia, państwa, demokracji, sprawiłby, że żylibyśmy
w systemie społecznym łączącym socjalizm z demokracją - i chociaż
niektórzy zapewne odrzucą taką możliwość, to jednak jak pokazały nam
czasy socjalizmu na świecie, system ten posiada zalety, które demokracja
i kapitalizm
może zaadaptować - niestety, owa adaptacja odbywa się kosztem czegoś -
tym czymś jest społeczna i ludzka sprawiedliwość - dlatego jej cena jest
tak wysoka.
W dzisiejszym świecie nierównowaga przyjmuje
następującą formę: wszystko dla rodziny, kolegów i znajomych - reszta się nie
liczy. Stworzyło to cywilizację niewolników nienawidzących swojej pracy
- tymczasem bogaci stali się jeszcze bogatsi - tak powstała i poszerzyła
się do gigantycznych rozmiarów klasyczna
piramida ucisku.
Część naszej cywilizacji akceptuje wyzysk, jakiemu
podlega pozostała część społeczeństwa, niech przykładem będzie słynny
"American Dream" - czyli od pucybuta, do milionera - po którym to
"amerykańskim śnie" pozostało jedynie wspomnienie, zaś realnie już tego
snu nie ma dziesiątki lat.
To jest właśnie cena sprawiedliwości - (1)
nasza praca, nasz wysiłek - który ciągle spychamy na innych i (2)
niesprawiedliwe płace i podział zysku/dóbr. Czy któryś z Czytelników może sobie wyobrazić, że
istnieje hipotetyczny zakład pracy, w którym wszyscy są (niemal) równi,
zaś zarobki najwyższego dyrektora, kilku menedżerów i zarządu są jedynie
2-4 razy wyższe? To niemożliwe w dzisiejszym świecie - nazwano by to
utopią. Tymczasem tak właśnie powinien być zorganizowany nasz świat. Ja
oczywiście rozumiem, że większość ludzi tylko się uśmiechnie i pokiwa
głową, być może nawet z politowaniem nad marzeniami, które w dzisiejszym
świecie są nierealne.
Z coraz większym niepokojem obserwuję, jak sprawdzają
się moje własne prognozy dotyczące upadku naszej cywilizacji, które
wyraziłem już w 2001 roku w mojej książce Na Krawędzi Prawdy. Usunąłem
ją z powodów opisanych w
tym artykule. I co prawda wiele ze swoich poglądów zrewidowałem,
jednak generalny kierunek naszej cywilizacji został tam przeze mnie
nakreślony. Wówczas jednak błędnie wierzyłem, że np. ufo jest przyczyną
zła na ziemi - tymczasem ufonauci są jedynie emanacją zła, które my
ludzie generujemy sami. Wszystko więc, co obserwujemy złego na naszym
świecie, wynika tylko i wyłącznie z nieustannego łamania Praw Bożych,
zapisanych i ustanowionych w Biblii (i innych świętych księgach).
Naszemu światu grozi upadek, jakiego NIE było od czasu
Potopu. Nasza Cywilizacja chwieje się w posadach i lada chwila upadnie.
A wszystko dlatego, że miliony pijanych od korupcji i próżnego zachwytu
nad sobą ludzi na całym świecie spotkało na swej drodze kilka miliardów
kompletnie biernych i pasywnych ludzi, którzy nie robią
zupełnie nic,
aby się wyrwać z tej agonii. Cena sprawiedliwości jest dla nich zbyt
wysoka, aby zachciało im się wyłączyć swój telewizor i komputer.
Drogi Czytelniku, idziemy w
mrok. Nadchodzi "trzeci wstrząs" (według Indian Hopi). Bóg
stworzył nasz świat tak wspaniale, tak niesamowicie - że każdemu
świadomemu człowiekowi zapiera oddech z wrażenia nad majestatem tego
stworzenia. Szkoda, że nasza Cywilizacja tego nie doceniła - gdyby
uczono nas uczciwie i sprawiedliwie od dziecka, jak należy żyć zgodnie
Prawem, uniknęlibyśmy wielu błędów i ustrzeglibyśmy się grzechu. Zostało
naprawdę całkiem niewiele czasu aby spróbować powrócić do pierwotnego,
duchowego chrześcijaństwa.
|