Obserwując reakcje ludzi we wszystkich
krajach na sytuację związaną z koronawirusem, można wyciągnąć tylko
jeden wniosek: upada nadzieja na wybudzenie ludzi z ogromu kłamstw, w
których tkwi nasz świat. Absolutnie nie dziwi mnie, dlaczego musi nas
spotkać kara za ilość i ciężar naszych grzechów i że kara ta będzie tak
potężna, że ci, którzy po Nas przyjdą, dosłownie i w przenośni "nawet z
dziesięciu kilometrów nie będą chcieli powąchać sposobu, na jaki
funkcjonuje dzisiejszy świat". Inaczej mówiąc, ci, którzy przeżyją
zbliżającą się zagładę nigdy już, ani ich dzieci nawet
NIE zbliżą się do tego, jak
niemoralni dzisiaj jesteśmy i będą czynili niemal wszystko na odwrót od
dzisiejszych ludzi. Powiem więcej: ludzie będą czuli do nas zarówno
litość, jak i obrzydzenie jednocześnie.
Bardzo trudno opisać uczucie, jakie rodzi się
w człowieku, który był pewien, że coś się wydarzy, a później to się
przytrafia. Ja właśnie jestem jednym z takich ludzi. Jako 23 latek
napisałem dość chaotyczną, ale ważną dla mnie książkę: "Na krawędzi
prawdy". Już wtedy czułem, że nasza cywilizacja przegniła - tylko
wówczas nie posiadałem wystarczającej wiedzy i przekonań, aby to
uzasadnić. Kiedy wyjaśniałem we wrześniu 2019 bliskim mi osobom, że już
wkrótce będziemy się zmagać z początkiem końca, słuchano mnie tak, jak
słuchaliśmy wszyscy ostrzeżeń ostatnich 50 lat. Przełomowe odzyskiwanie
spokoju duszy i pewności własnych poglądów osiągnęło punkt zwrotny w
2015 roku, kiedy fala imigrantów zalała Europę. Zaś koronawirus w 2020
roku potwierdził wszelkie osobiste zaangażowanie i prawdy, które
popieram od wielu lat. Prawdą jednak jest, że spodziewałem się znacznego
wydarzenia, natomiast, że będzie to bakteria czy wirus - nie było to
przeze mnie rozpatrywane. Cała energia była przeznaczona na
zastanawianie się, czy Bóg, przed upadkiem cywilizacji da Nam wszystkim
jeszcze szansę na nawrócenie pod postacią kryzysu. I tak się stało.
Otrzymaliśmy ostatnie rekolekcje i szansę zmiany biegu cywilizacji.
Na co najmniej 5 lat przed falą imigrantów z
2015 roku i przed koronawirustem z 2020 roku, czyli ok. roku 2010 dr Jan
Pająk, a wraz z nim i ja, wystosowaliśmy spore ilości próśb, apeli do
ludzi na całym świecie, abyśmy spróbowali zahamować samobójczy kierunek
ludzkości.
Ale ani apele pojedynczych osób, ani gremiów
naukowych, które ostrzegają nas już od ponad 50 lat nie zmieniają
naszego postępowania (skoro ludzie nie posłuchali naukowców od
dziesiątek lat ostrzegających o problemach, które właśnie narastają - to
oczywistym było, że tym bardziej apele anonimowych osób przejdą
niezauwazone).
Już na długie lata przed koronawirusem został
przewidziany nie tylko przeze mnie scenariusz - mianowicie będzie on
najprawdopodobniej wyglądał tak, że po ustaniu koronawirusa, po około
8-12 latach gospodarka światowa będzie się odradzać i nastąpi okres (po
ustabilizowaniu się pandemii), który ja nazywam "ciszą przed burzą",
tzn. elity i politycy będą Nam mówić, że gospodarka światowa się
odradza, że wszystko idzie w dobrym kierunku (czyli zamiast zaprzestać
dzisiejszego upadku nadal będziemy jako cywilizacja gnić). Będzie to
kłamstwo, które pogrzebie całą ludzkość. Przed pandemią wirusów i
bakterii ostrzegało przez ostatnie kilkanaście lat sporo ludzi.
Kiedy opublikowałem artykuł o
nowych zasadach
funkcjonowania firm, pojawiły się niewybredne komentarze, ośmieszające i
złośliwe, że to ja jestem oderwany od rzeczywistości, bo sugeruję
wdrożenie w firmach i państwach nowych zasad, które stopniowo spowodują
polepszenie sytuacji ludzkości i poszczególnych firm. Kpinom nie ma
końca. Co ciekawe, teraz to, co ja opisałem już lata temu i na co
zwracałem uwagę, będą musieli wdrożyć wszyscy na poziomie każdego
przedsiębiorstwa i rządu. Jak też jestem przekonany, tak się
nie stanie, a będzie to wymuszone
tylko na określonej grupie społeczeństw, co zakończy się tragicznie.
Inaczej mówiąc, już od bardzo długiego czasu jestem
absolutnie i niezachwianie
przekonany, że JEDYNYM słusznym, sprawiedliwym i faktycznie działającym
na rozwój długofalowo systemem ekonomiczno-gospodarczo-społecznym jest
chrześcijański i biblijny podział pracy, dóbr, usług (który został
obecnie rozwinięty jako
totalizm Jana Pająka) oraz konstrukcja działania państw.
Oczywiście, wdrożenie tego typu rozwiązań nie podoba się znacznej
proporcji ludzkości - dlatego nigdy nie zostanie dobrowalnie wprowadzone
- co do tego nie mam również złudzeń.
Jednak te gałęzie przemysłu, poszczególne firmy i
państwa, które zechcą je szeroko wprowadzić, będą odbierać niefinansowe
zyski przez następne pokolenia - a nie tylko w wynikach słupków
ekonomicznych za ostatni rok. Całym problemem
jest tylko i wyłącznie ludzka chciwość i konstrukcja funkcjonowania firm
i gospodarek, gdzie jedynym kryterium jest zysk dla elit i wybranych
grup ludzi.
Gdyby jednak ktoś zechciał skorzystać z ogólnych
wytycznych, powtórzę je - oto one:
- Aby skorzystać z moralnych dobrodziejstw, zysk w
firmie MUSI zejść na dalszy plan i zysk
musi być skutkiem ubocznym działania danej firmy, a NIE
jej podstawowym celem.
- Dywersyfikacja produtków i usług
- Elastyczność pracy pracowników szczebla średniego
i wysokiego
- Prawdziwy R+D (Badania i Rozwój)
- Uwolnić prawdziwy potencjał ludzi, firm, zasobów
i możliwości.
Proszę też pamiętać, że powyższe porady wyglądają
zgrubnie na zalecenia "smarowania maścią uciętej nogi" i mogą
wywoływać u Czytelnika uśmiech. Jestem w pełni świadom, że aby
dokonać wielkiej przebudowy, należy uruchomić szereg bardzo
skomplikowanych i wymagających zmiany myślenia i postępowania
mechanizmów. Pracy, nakładów finansowych i głębokich politycznych
decyzji.
Koronawirus wymusi na Nas zupełne przestawienie
się cywilizacji - nie mam jednak wątpliwości - gdy tylko nadarzy się
okazja do kontynuacji pasożytniczego modelu, stosowanego aż do
dzisiaj - elity i karmione pieniądzem masy ludzkie zamiast
przeznaczyć energię na przestawienie siebie i całej cywilizacji -
uczynią wszystko, byle powrócić do zabójczego modelu odartej z
moralności ludzkości.
I najważniejsze: od momentu pojawienia się
koronawirusa świat w obecnym kształcie już nie wróci - chociaż,
niestety, niektóre zasady, które doprowadziły do naszego upadku będą
kontynuowane. Te państwa czy narody, które wprowadzą coś przełomowego -
tak jak przełomem była maszyna parowa, elektryczność, rozpowszechnienie
komputerów, telefonu, radia, internetu - tak to państwo czy naród, które
zechce dosłownie wyrwać z korzeniami to, co złe na naszej ziemi,
zostanie nowym liderem naszej cywilizacji.
Takim przełomem może być kompletna zmiana zasad działania
danego państwa czyli jego podwalin i odejście od chorego systemu, który
na naszych oczach dogorywa i charczy pod naporem własnych niemoralności
(i NIE podda się bez walki, walkę na końcu przegra, jednocześnie
grzebiąc nas wszystkich, bośmy na to wszystko pozwolili swoją
biernością). Jednak najlepszym i naważniejszym przełomem byłoby (chociaż
szanse są niewielkie), gdyby cała cywilizacja nagle zaczęła budować
urządzenia darmowej energii (często omyłkowo nazywane Perpetuum Mobile),
lub sięgnęła po rozwiązania Komory Oscylacyjnej.
Nie mam jednak wątpliwości, że zastraszone i
okłamywane społeczeństwa, niezdolne dzisiaj do niczego oprócz
komentowania rzeczywistości w Internecie i klikania "lajków" na
portalach społecznościowych nie podejmie zmian i pozostawi po sobie
tylko jedną pozytywną rzecz: że ci, którzy zaczną odradzać upadłą
cywilizację będą robili niemal wszystko na odwrót.
|